Dr House potrzebny na gwałt
Do świętowania trzeba mieć jednak zdrowie (teraz już rozumiem, dlaczego wszyscy sobie go życzą zawczasu ;-)) A jak człowiek jest w nieco gorszej formie (jam jest), to konsekwencje mogą być różne: i święta zakończyć można z wysypką godną indyczego jaja i opuchniętymi, zbolałymi stawami. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że to jednak nie żadna denga czy inne paskudstwo, a banalne, prozaiczne zapalenie stawów (wysypka natomiast jest skutkiem spożycia mandarynki, dajmy na to).
Tymczasem nazbierało mi się trochę zaległości, zacznę więc od (niemal) końca. Dwa bliźniacze notesy, w których mają zostać spisane babcine przepisy kulinarne. Stąd babcia na zdjęciach :)
Barrrdzo miło pracowało się z tymi notesami :)
Komentarze
Jeszcze tylko westchnę do cudnych przeszyć (dla mnie czarna magia):))
Pozdrawiam
Agnieszka
Agnieszka
życzę duuużo zdrówka :*
Też ma wysypką, z tym że ja jestem pewna że to od tej mandarynki ;)