Otóż.
Jestem, wreszcie jestem:)
Wróciłam. Sezon intensywno-wyjazdowy można uznać za zamknięty. Nie zawsze było miło, ale nigdy nudno. Wlazłam na Etnę, całkiem niespodziewanie (w związku z czym w sandałach, ale i to lepsze, niż szpilki;-)) i na Wieżę Eiffla (no dobra, wjechałam windą), udało mi się zmoknąć w środku lata w Paryżu, w Barcelonie, nawet trochę w Palermo (anomalie pogodowe to moja specjalność); podejrzanie często miałam do czynienia z hiszpańskimi jednostkami medycznymi (choć to nie ja podupadałam na zdrowiu, dzięki czemu mogłam z owymi jednostkami biegać po schodach na kolejne hotelowe piętra, na plażę w celu stwierdzenia braku świstów w oddechu i zaburzeń w rytmach serca oraz przesiadywać nocą na szpitalnym korytarzu w trakcie szycia ręki delikwenta, który zanim przeszedł przez szklane drzwi, zapomniał ich otworzyć) oraz policją watykańską; omal nie sfiksowałam od przerażającego stężenia głupoty w co poniektórych łepetynach (i to "omal" zawdzięczam pewnym niesamowicie fajnym osobom, pozwalającym pozostać w równej ducha-wadze).
Na razie jestem jeszcze zbyt zmęczona i za bardzo boli mnie głowa, bym zaczęła tęsknić :)
I kilka zdjęć, cykniętych w biegu.
Na Etnie. Trzymam sobie głowę, co by nie odleciała ;-)
Targ rybny w Katanii (Sycylia). Niektóre okazy wyglądały, jakby chciały uciec ze straganu, niektóre osobiście przyłapałam na ucieczce O_o Przed innymi sama bym chętnie zwiała...
Wczesny poranek na Sycylii.
Bujam nad chmurzyskami :)
Święty Jerzy, smok i ja. I Barcelona:)
Barcelona takoż :)
Zapomniałam dodać, że przez moment byłam Myszką Miki (w zasadzie to chyba Minnie, sądząc po kokardzie). Chwila była na tyle krótka, że nie pozostało po niej nawet ostre zdjęcie;-)
Komentarze
Mój pobyt na Sycylii tez miała miejsce w ramach pracy, ale warto przy okazji załadować tych cudownych widoków do pamięci, żeby potem móc zamknąć oczy i zobaczyć taki zachód słońca albo widok z Etny. Choć może niekoniecznie okazy uciekające z targu rybnego:-) Cieszę się, że na Sycylię nie leciałam samolotem, bo nie wiem czy bym nie wyskoczyła... te chmurzyska tak kusząco wyglądają:-)
a przygody "zdrowotne" i "głupotne"... cóż ;p nobody's perfect jak to mówią ;)
dobrze, że głowę przytrzymałaś, dziwnie byś bez niej wyglądała, chociaż romantycy pewnie by powiedzieli, że serce ważniejsze i wcale by im brak twojej głowy nie przeszkadzał, ja pewne cechy romantyczne wykazuję, ale szkiełko i oko też nie są mi obce więc cieszę się, że głowa jest na miejscu, w którym ją ostatnio widziałam, a i serce pewnie wróciło do ojczyzny więc wszystko jest ok :)))
Boże co ja tu za bzdury piszę ;))) nadmiar tlenu mi szkodzi jednak...
witaj kulko na polskiej ziemi, które wita cię piękną pogodą :D
Poranek na Sycylii jakiś bardziej od poranka w wielkim polskim mieście.....
Pewnie sie najadlas stresu, ale pomysl, ze za chwil kilka bedziesz sie z tego smiac przy winie czy innym sfermentowanym owocu ;))
Napracowalas sie dzielnie! ale widoki mialas Kulko przepiekne!
Pozdrawiam!
Zuza
Zazdraszczam, bardzo bardzo!