Torba-debiutantka.
Choć nie... Jedną torbę już kiedyś popełniłam, ale to była torba wysuplona ze sznurka, nie uszyta ;-)
A ta - uszyta z tak zwanej wyższej potrzeby. Samochodowe dvd potrzebowało jakiegoś opakowania... I wydawało się, że pójdzie szybko, a ślęczałam nad tą torbą dwa wieczory. Kieszonka na kabel by się przydała? Przydałaby się. A na płyty? Też. A jak kieszonka na płyty, to i klapa z dodatkową "wkładką", by amortyzowała wstrząsy...
A ta - uszyta z tak zwanej wyższej potrzeby. Samochodowe dvd potrzebowało jakiegoś opakowania... I wydawało się, że pójdzie szybko, a ślęczałam nad tą torbą dwa wieczory. Kieszonka na kabel by się przydała? Przydałaby się. A na płyty? Też. A jak kieszonka na płyty, to i klapa z dodatkową "wkładką", by amortyzowała wstrząsy...
Torba gotowa, można ruszać w drogę. Będziemy wdychać jod i ładować akumulatory przed kolejnym sezonem chorobowym... Ha.
Pozdrawiam i do zobaczenia w październiku :-)
Komentarze
Udanego urlopowania :*
Bardzo fajna torba i na pewno będzie przydatna.Pozdrowionka.
Marcelina, to ta torba jeszcze żyje??
Mrouh, a i owszem, urlopowała się, co prawda głównie w bagażniku... ;-) Ale wywiązała się z zadania.
Pozdrawiam i dziękuję za serdeczności :-)