Burano i album:)
Burano to niewielka wysepka na skraju Laguny Weneckiej, słynna z dwóch powodów: koronek i kolorowych domów. Podobno to kobiety z Burano malowały tak swoje domy, by wypływający w morze mężczyźni wiedzieli po powrocie, który domek to ten ichni :-)
[Pozdrawiamy burańskie (..?...) crafterki]
Wysepka nie siliła się na dobre pierwsze wrażenie... Powitała nas - po pierwsze primo - wiatrem i deszczem (który lunął akurat, jak ruszyłam na poszukiwania zagubionej pary z naszej wycieczki); po drugie primo - obdrapanymi tynkami i worem śmieci na środku ulicy.
Luzzzz.
I tak mi się podobało :-)
Było tak sennie, leniwie i zupełnie nie-wenecko, że gdyby nie wszechobecne stragany z "pamiątkami" dla turystów, możnaby się dać nabrać, ze nic się tu nie zmienia od setek lat.
A ten jest MÓJ. Najulubieńszy.
I na koniec jeszcze zaległy album komunijny. Plus pudełko. Plus kartka. Podobne do poprzedników. Z cudnych papierów ILSowych, wymieszanych do granic możliwości (załapała się nawet najnowsza kolekcja Mint, czego niestety nie widać na zdjęciach). Dodatki tekturowe ze Scrapińca :-)
Komentarze
zazdroszczę Ci wrażeń z tego miejsca :)
A album subtelny i niezwykle urokliwy! piękne przeszycia :)
Album śliczny- ja się właśnie przymierzam do zrobienia podobnego dla mojego synka:)
Album jest rewelacyjny :)
Te turysty są łokoropne, ciągle się gubią i zrzędzą.
Domki piękne, jak z kartonu:)
Do zobaczenia!