Wygląda na to, że...
...jestem do tyłu nawet z własnym notesem :-) Wręczyłam wczoraj mojej ulubionej... hmmm... ciotecznej bratowej po małżu (Magda, ktoś Ty dla mnie???) notes, w założeniu na kulinarne zapiski. Właśnie chciałam go tu upublicznić i cóż się okazuje - Magda mnie ubiegła. Mało tego, zrobiła ładniejsze zdjęcia;-P które są o tu.
Chciałam, by było trochę geometrycznie i w kolorach ziemi, co by się mniej więcej w klimat Madzinej kuchni wpasować, ale z geometrią poległam już na początku, a kolory ziemi... no cóż, gdyby nie chmurne niebo to prawie by mi się udało ;-)
Patchwork nadal, nieuleczalnie.
Założenie było takie, by notes dał się postawić w wybranej konfiguracji ;-) Aby umączonymi i upaskudzonymi paluchami nie trzeba było obracać stron i złożeczyć, że kartka się przewróciła (ja ze swoją książką kucharską przeważnie wymieniam parę cierpkich słów, jeśli się już do niej zabiorę).
Wewnętrzna strona okładki...
I zadek, podobny zresztą do przodka.
***
Komentarze
Jeszcze nie znaleźli szuflady...
Lecz jakiś... anorektyczny...
Może przyda się kobiecie,
Która... jest na ścisłej diecie? :P
Świetny Ci wyszedł! Nie dość, że takie pomysłowe drzewka, to jeszcze jak pięknie pozszywane!!
Powaliłaś... :))
Kolorystyką też :)