Veni, vidi... vipici;-)
Veni, vidi... vipici;-) Tak w skrócie można podsumować weekendowy wypad (wy-skok?) na Małysza. Choć mnie się tyczy niestety tylko "veni, vidi", natomiast vipici ( i to mocno) byli moi podopieczni. Jeden z nich, po przyjeździe do Zakopanego malowniczo wypadł z autokaru twarzą w krzaki, nogi zostały mu na schodach i tak znieruchomiał (zasnął?). Pan: dobre 130 kg żywej wagi, cieszę się ogromnie, że 3 kolegów odtransportowało go do pokoju, w przeciwnym razie miałabym problem nie lada...
Nie wiem, czy wszyscy uczestnicy szanownej wycieczki zarejestrowali fakt, że przybyli do Zakopanego i spędzili tam dwa dni, jako że stan upojenia był u nich constans;-)
Na wycieczce dorwałam przy okazji ciocię moją osobistą, która była tak miła i dla królika (prezentowanego w poście poniżej) wykonała fachowy szalik, czapę i skarpety. Jak tylko uszyję brakujące spodnie, pokażę królika w pełnym uniformie.
Tymczasem zarobiona jestem po uszy, w weekend mam tak zwaną kupę zaliczeń. Siedzę i dłubię w związku z tym.
Lubię być zarobiona... Nie lubię, jak ścigają mnie przy tym terminy.
W międzyczasie powstał jeszcze miniaturowy notesik. Zaległy - na zeszłotygodniowe imieniny mamy. Co by się jej już samoprzylepne karteczki nie miotały bezładnie po torebce;-)
I na koniectrochę słodkości... U Kobens
Nie wiem, czy wszyscy uczestnicy szanownej wycieczki zarejestrowali fakt, że przybyli do Zakopanego i spędzili tam dwa dni, jako że stan upojenia był u nich constans;-)
Na wycieczce dorwałam przy okazji ciocię moją osobistą, która była tak miła i dla królika (prezentowanego w poście poniżej) wykonała fachowy szalik, czapę i skarpety. Jak tylko uszyję brakujące spodnie, pokażę królika w pełnym uniformie.
Tymczasem zarobiona jestem po uszy, w weekend mam tak zwaną kupę zaliczeń. Siedzę i dłubię w związku z tym.
Lubię być zarobiona... Nie lubię, jak ścigają mnie przy tym terminy.
W międzyczasie powstał jeszcze miniaturowy notesik. Zaległy - na zeszłotygodniowe imieniny mamy. Co by się jej już samoprzylepne karteczki nie miotały bezładnie po torebce;-)
I na koniectrochę słodkości... U Kobens
Komentarze
Powodzenia! :-)
Notes minimalistyczny co ma swój urok!!
A wycieczka.... brrr.... Koszmar zakładowych wycieczek, których unikałam jak mogłam, stanął mi przed oczami i to z tego powodu stwierdziłam, że przewodnictwo turystyczne nie dla mnie... Podziwiam świętą cierpliwość!
A sam notes klasycznie śliczny, na pewno zachwyci solenizantkę. Pozdrawiam :)